Nie wszyscy wiedzą, że przepis na ciasto wuzetka powstał w Warszawie na przełomie lat 40. i 50. XX wieku. Nazwę prawdopodobnie przejęło od słynnej trasy W-Z, której budowę w tym czasie rozpoczęto. Słodki deser jako pierwsza miała zacząć serwować sąsiadująca z drogą cukiernia.
Skoro wuzetka jest jednym z kulinarnych symboli stolicy, to z czego słyną inne polskie miasta? Oto co warto zjeść, podczas podróży po kraju.
Rogal świętomarciński - to trzeba zjeść w Poznaniu
fot. Patrycja, Adobe Stock
Rogal świętomarciński to tradycyjny wielkopolski wypiek, nie może go więc zabraknąć w stolicy regionu. Tym bardziej, że jeszcze do niedawna certyfikowany przysmak, powstający według oryginalnej i ściśle strzeżonej receptury, można było kupić tylko w Poznaniu!
Jaka jest historia rogala świętomarcińskiego? Wywodzi się go ze średniowiecznych odpustów, a możliwe, że nawet z czasów pogańskich i tradycji składania bogom ofiar z wołów. Czasem zwierzęta zastępowały wypieki w kształcie wolich rogów. Podobnie jak inne przedchrześcijańskie zwyczaje, również ten został zaadaptowany przez Kościół.
Zobacz noclegi w Poznaniu:
Prawdziwy rogal ma mieć kształt podkowy, którą zgubił koń św. Marcina, gdy ten oddawał swój płaszcz i majątek żebrakowi. Musi składać się z m.in. z półfrancuskiego ciasta, mielonych daktyli lub fig, białego maku, rodzynek i wanilii. Już na samą myśl o tym przysmaku cieknie ślinka.
Cebularz – musisz go spróbować w Lublinie
fot. arnoldes, Adobe Stock
Smaki Lublina są wyjątkowe, o tym wie każdy, kto spróbował forszmaku czy pierogów lubelskich. Jednak tylko cebularz jest uznawany za prawdziwy kulinarny symbol tego miasta! Można go kupić właściwie w każdej piekarni, jest obecny również w lubelskich restauracjach. I właśnie takie cebularze radzimy jeść - świeżo pieczone, na pysznym cieście.
Cebularz wywodzi się z kuchni żydowskiej, historia placków z cebulą sięga czasów Kazimierza Wielkiego. Hitem Lublina stały się natomiast w XIX wieku, kiedy jedna z piekarni na Starym Mieście zaczęła je wypiekać na większą skalę i sprzedawać. Przepis wydaje się prosty – ciasto drożdżowe oraz farsz, na który składają się cebule oraz mak. Jednak przygotowanie prawdziwego cebularza to sztuka, a można ją poznać zwiedzając lubelskie
Regionalne Muzeum Cebularza.
Powstało w lipcu 2017 r. i od tego czasu jest jedną z chętniej odwiedzanych atrakcji w mieście. Jak czytamy:
Jest to jedyne żywe muzeum w Lublinie, w którym podczas interaktywnego pokazu przedstawiona jest geneza powstania cebularza. Podczas wizyty (…) można poznać fragmenty historii Lublina, legendę i przepis na cebularze oraz odkryć właściwości jego składników. W czasie pokazu można stać się piekarzem i samodzielnie wziąć udział w przygotowywaniu tego wspaniałego regionalnego wypieku.
Oscypek – przysmak Zakopanego
fot. Park Białowieski, Pixabay.com CC0
Rzadko się zdarza, by turyści, którzy wypoczywają
w Zakopanem, rezygnowali z zakupu oscypków. Jest to zresztą przysmak całego regionu, a pyszne serki można kupić właściwie na każdym kroku. Łatwo jednak dać się oszukać, bo sezon na oscypki trwa od maja do września. Czasem sery dostępne są jeszcze w październiku, ale już od listopada pod tą nazwą na pewno nie kryje się wyrób z owczego mleka.
Oscypek otrzymał status produktu regionalnego i jest chroniony prawem Unii Europejskiej. Na jego smak wpływ ma nie tylko owcze mleko, ale też pożywienie, jakim karmione były zwierzęta, czy pora udoju. Nie można zapominać też o warunkach wędzenia - prawdziwy oscypek powstaje w bacówkach przy halach.
Na Podhalu utworzono nawet Szlak Oscypka, a w Zakopanem
muzeum poświęcone serowi. Podczas 90-minutowej prezentacji, prowadzonej przez prawdziwego bacę, można dowiedzieć się wielu ciekawostek o podhalańskich przysmakach, a także samodzielnie wytworzyć swój własny serek.
Obwarzanek – to trzeba zjeść w Krakowie
fot. Pawel, Adobe Stock
Lublin ma cebularza, natomiast Kraków - obwarzanka. Oryginalny powinien mieć odznaczoną kratkę po ruszcie, a po wierzchu (ale tylko do połowy) posypany makiem, sezamem lub solą. Krakowski obwarzanek ma też certyfikat unijny – wtedy mamy pewność, że smakuje tak, jak powinien.
Pierwsze udokumentowane wzmianki o obwarzanku pochodzą z końca XIV wieku, gdy para królewska - Jadwiga i Jagiełło - kupiła je dla swoich poddanych. W kolejnym stuleciu król Jan Olbracht zakazał ich wypieku poza Krakowem, przyczyniając się tym samym do uczynienia z wypieku kulinarnego symbolu Krakowa.
Zobacz noclegi w Krakowie:
Obwarzanki wyrabiane są ręcznie, a przed pieczeniem koniecznie trzeba je obwarzyć, czyli zanurzyć w gorącej wodzie. Dzięki temu ciasto nie wyrasta za mocno i zachowa nadany kształt. Na koniec wkłada się je do posypki i piecze. Tajniki powstawania obwarzanków można poznać w krakowskim żywym muzeum obwarzanka.
Piernik - słodki symbol Torunia
fot. vivoo, Adobe Stock
W naszym zestawieniu kulinarnych symboli miast nie mogło zabraknąć toruńskich pierników! Pierwsze wzmianki o ich wypiekaniu pochodzą z XIII wieku. Oryginalna receptura jest pilnie strzeżona i trzeba przyznać, że te pochodzące
z Torunia, mają naprawdę unikalny smak. Największym zakładem produkującym pierniki jest Fabryka Cukiernicza Kopernik, która działa o 1751 roku.
Z Torunia pochodzą charakterystyczne pierniki katarzynki. Z ich powstaniem związana jest legenda o córce piekarza Katarzynce, która zmuszona była zastąpić chorego ojca. Doskonale znała recepturę, ale gdy przyszło do wycinania kształtów, okazało się, że wszystkie formy zniknęły. Dziewczyna wzięła więc cynowy kubek i zaczęła odciskać okręgi - w piecu niektóre połączyły się ze sobą, tworząc prostokąty o zaokrąglonych brzegach. Pierniczki z miejsca podbiły serca torunian i zaczęły być powtarzane przez inne cechy.
Legenda o Katarzynce żyje w Toruniu do dzisiaj. Wystarczy wspomnieć dni miasta i Piernikową Aleję Gwiazd znajdującą się
na Staromiejskim Rynku, na której umieszczane są mosiężne tabliczki w kształcie katarzynek. Znajdują się na nich nazwiska osób szczególnie zasłużonych dla miasta.
W mieście działają także muzea, które są poświęcone słodkim wypiekom. Jednym z nich jest
Żywe Muzeum Piernika, znajdujące się w centrum Torunia. Dzięki niemu każdy może przenieść się w czasie, co gwarantuje pierwsze piętro odnoszące się do okresu średniowiecza, jak i drugie, mające związek z okresem XIX i XX wieku. Turyści kochają to miejsce!
Super zabawa dla całej rodziny, w ciekawy sposób teoretyczny i praktyczny omówiony piernik (widać, że prowadzący kochają swoją pracę). Polecam piernikowo, pierwsze muzeum, z którego nie chciały wyjść dzieci – ocenia wizytę jeden z turystów.