Łukasz Pietrzak
3.6
Dodał: Ponad rok temu
Na urlop w tym miejscu szykowalismy się od 2 tygodni, po ciężkim okresie chcieliśmy wypocząć na uboczu w malowniczej scenerii i spokoju. Właściciel w kontakcie telefonicznym wydawał się otwarty na wszystko. Oznajmij, że osobiście go nie będzie, ale ktoś nas z pracowników nas przyjmie. Ustaliliśmy okres pobytu ( weekend 11-13 listopada 2016) i godzinę naszego przyjazdu. Jadąc delikatnie zbladzilismy toteż wykonaliśmy telefon, trafiliśmy. Przyjeżdżamy, patrzymy sklep w jednym budynku... super,teren malowniczy. Kierujemy się do biura, wszystko zamknięte, nikt nie reaguje na dzwonek. Patrzymy w lewo,a przy drzwiach kuchennych leży rozbita butelka po piwie, patrzymy w prawo na ławce stoi kolejna opóźniona. Patrzymy przez okna do kuchni,a tam kieliszki i border na podłodze. Patrzymy na siebie i nie jest ciekawie...to dopiero początek. Nikogo nie ma,idziemy do sklepu dowiedzieć się czegokolwiek. Wchodzimy, a tam sklep pełen wiejskich żulików, pijacych alkohol na terenie sklepu w tym jeden ledwo stojący na nogach kupujący kolejne piwo.Ekspedientka zapytana gdzie tu można się czegoś dowiedzieć, czy ktoś tu pracuje odpowiedziała, żeby dobijac się tam gdzie już byliśmy. Wracamy zatem. Kogo spotykamy przed obiektem? Zalanego w 3 dupy jak się okazało pracownika tego obiektu. Zapytany czy obecnie jest w pracy odpowiada, że tak. Skończyłem z nim dyskusje. Chodził od lewej do prawej wyklinal, coś mamrolil. Wystraszyl moją żonę. Był tak pijany, że zastanawiałem się czy nie wezwać do niego karetki. W tamtym momencie żona próbowała skontaktować się z właścicielem - nie odbiera. Zadzwoniłem z drugiego telefonu -odebrał. Zapytałem czy ktoś się do nas pojawi bo marźniemy już ponad 30 minut. Uzyskałem odpowiedź, że już dzwoni bo robią wino. Czekamy kolejne 10 minut, nic. W tym czasie pijany pracownik kontynuuje swoje balety,usilnie próbując wysprzatac wszystkie butelki, te całe i potluczone, na kolanach bo nie może ustac! Na kamerach widać jak nie może mnie odstąpić bo zebrało mu się na pogawędki żona przerażona, a we mnie jedna myśl, spokojnie nie posuwaj się do użycia siły.Dzwonie ponownie, zero ruszenia, proszę wejść do któregos z pokoi jeśli są klucze i poczekać aż ktoś przyjdzie. Dodatkowo właściciel oznajmia, że jest obecnie za granicą. Myślę sobie super czyli wykonaliśmy już przynajmniej 3 telefony za granicę, rewelacja.Wchodzimy do pokoju, a tam stare retro, wali stęchlizna,pościel mokra, popatrzylismy na siebie i zgodnie uznaliśmy, że dosyć tego. Łącznie po ponad godzinie oczekiwania na przyjęcie wsiedlismy przemarznieci do samochodu i odjechalismy. Staraliśmy się znaleźć inny nocleg lecz bezskutecznie. Wypakowani po dach rzeczami, sprzętem wędkarskim oraz z kotem, wróciliśmy do oddalonego o 2 godziny jazdy samochodem... domu. Tak oto skończył się nasz długo wyczekiwany wypoczynek. Ze strony właściciela do dnia dzisiejszego nie nastąpił żaden kontakt. Chociaż żeby zachować twarz,przeprosić, wyjaśnić. Nic. Totalna porażka. Przy dodaniu opinii trzeba wystawić ocenę w każdym z pul, jedynie lokalizacja zasługuje na 8.

7 osób oceniło opinię jako pomocną

Ocenił standard:

  • pokoje:
    2/10
  • obsługa:
    2/10
  • lokalizacja:
    10/10
  • jakość do ceny:
    2/10

Potrzebujesz pomocy?

Jeśli masz jakieś pytania lub potrzebujesz wsparcia, skontaktuj się z naszym Biurem Obsługi Klienta


Dotrzyj do 3 mln turystów
Dodaj swój obiekt

Sprawdź naszą ofertę!