Willa pod Jaworem

Wielkość pokoju przyprawiająca o klaustrofobię. Wszystkiego razem może 6 m kwadratowych. Na takiej przestrzeni przy dużym łóżku trudno było znaleźć miejsce na plecaki. Pokój oddzielony od innych jedynie cienką ścianką, słychać każde słowo rozmowy toczącej się w pokoju obok, w nocy chrapanie sąsiada... Łazienka to kolejna atrakcja. Pokazując nam pokój wypachniony Domestosem pani Agnieszka powiedziała,że przed chwilą umyła łazienkę, bo zależało jej byśmy mieli czysty sanitariat (?). Po wywietrzeniu zapachu chloru okazało się, że łazienka po prostu śmierdzi. Woda leje się po zasłonie prysznicowej, brak ciągu wentylacyjnego.....Koszmar. Unoszący się zapach stęchlizny w całym "apartamencie". Za 50 zł od osoby można naprawdę w Zakopanem znaleźć godne warunki- przestronny pokój, po którym można się poruszać w inny sposób niż przeturliwanie się z jednego końca łóżka na drugi oraz łazienkę z wentylacją i symboliczną półką na kosmetyki. I bez atrakcji akustycznych płynących z sąsiadującego pokoju. Jedyny plus tego wypadu to naprawdę świetna lokalizacja-bliziutko dworzec autobusowy, do Krupówek skrótem ok. 10 min. To jednak według mnie za mało by chcieć tam wynająć pokój ponownie. Całe najwyższe piętro zrobione jest tylko po to, by zarabiać pieniądze bez dbania o minimalny komfort wynajmującego.