Stoki narciarskie otwarte warunkowo

Stoki narciarskie otwarte warunkowo


Ubiegłoroczna zima nie była łaskawa ani dla narciarzy, ani dla właścicieli wyciągów. Tegoroczna przyszła ze śniegiem i mrozem, ale i z covidem, który zatrzymał stacje narciarskie tak samo skutecznie jak odwilż.

- Prowadzę działalność na stoku już 26. sezon i takiej zimy nie było od dobrych paru lat. Śniegu jest bardzo dużo – mówi Kazimierz Antoń właściciel ośrodka narciarskiego NartSport w Rąblowie w powiecie puławskim na Lubelszczyźnie. – Na taką zimę czekaliśmy.


Warunki idealne, ale stoki narciarskie zamknięte


Warunki na stokach są wprost idealne do uprawiania narciarstwa, ale stoki z powodu obostrzeń covidowych stoją zamknięte od świąt. A czas świąteczno – noworoczny i feryjny to zwykle żniwa dla właścicieli stoków.

- Każdy dzień zwłoki to miliony strat dla polskich przedsiębiorców, rosnąca obawa o miejsca pracy, pogarszająca się kondycja psychiczna właścicieli, menedżerów, pracowników, ale też narciarzy i snowboardzistów – czytamy w komunikacie Polskich Stacji Narciarskich i Turystycznych.

Podliczono w nim też straty finansowe branży narciarskiej. To 32 mln złotych z tytułu samego przygotowania ośrodków do sezonu. Każdy dzień zamknięcia stoków to kolejne 5 mln złotych dziennie strat dla całej branży. Od 27 do 18 stycznia niektóre ośrodki już straciły – jak podaje komunikat PSNiT – 45% przychodów z całego sezonu. Nic więc dziwnego, że niektóre z nich wznowiły dzielność wcześniej wbrew rządowym zakazom.


Niektórzy jeżdżą


- Nas te zakazy nie dotyczą. Wprowadzono je dla jakichś terenów, które się nazywają stoki narciarskie. Nie jest mi bliżej znana definicja stoku narciarskiego – w polskim obrocie prawnym takiej definicji nie ma – mówi Piotr Rzetelski właściciel ośrodka narciarskiego NartRaj w Chrzanowie. – Jesteśmy zorganizowanym terenem narciarskim według ustawy z 2011 r. Uruchomiliśmy ponownie ośrodek 15 stycznia. Działamy w ścisłym reżimie sanitarnym, jaki był wprowadzony przed kwarantanną narodową w grudniu.

Właściciel NartRaju podkreśla, że informacja o wznowieniu działalności została przekazana i do sanepidu i na policję, które codziennie kontrolują ośrodek. Wszystkie protokoły pokontrolne są bez zarzutu.


Niektórzy czekają


Na zmianę przepisów czekał z otwarciem ośrodek NartSport w Rąblowie, który w tym sezonie działał tylko 4 dni. Pierwszych narciarzy po lockdownie przyjmie w piątek 12 lutego o godzinie 9:00.

- Jesteśmy przygotowani. Wchodzimy w te same obostrzenia, które obowiązywały w grudniu. W wypożyczalniach, które są dość duże, nie będzie więcej niż 3 osoby. Do każdego wyciągu z dwóch bramek czynna będzie tylko jedna, żeby zachować odległość pomiędzy narciarzami. Pojedyncze wchodzenie do nich będą wymuszać specjalnie wyznaczone siatki – mówi Kazimierz Antoń. – Myślę, że damy radę. Ja mam do dyspozycji ponad 6 ha. Przy ograniczeniach 1 osoba na 1 ar mogę przyjąć jednorazowo 600 osób.


Warunkowo na 2 tygodnie


Stoki uruchomione zostaną warunkowo na pierwsze dwa tygodnie. Czy uda im się działać do końca zimy?

- Pocieszające jest to, że dane covidowe są spadające, więc jakaś nadzieja jest – mówi Antoń. – Ale może być też tak, jak w roku ubiegłym, kiedy skończyliśmy zimę 25 lutego i nie było szans na więcej. Przyszło ciepło i trzeba było wyciągi zamykać. To działa z dwóch stron: albo nas zamkną lockdownem, albo pogoda nas zamknie.

Ta sytuacja sprawia, że właściciele stoków z niepewnością zaglądają do portfeli, gdzie obok pieniędzy leżą zobowiązania finansowe.

- Ja już mam ponad 50 tys. zł faktur na samą energię elektryczną. A gdzie reszta? Do tego prawie milion zł kredytów. Już prosiłem jeden bank, by mnie na rok zwolnił ze spłaty kapitału. Będę płacił tylko odsetki. No nie ma możliwości inaczej – mówi Antoń.

Właściciele stoków nie mają złudzeń. Te warunkowe dwa tygodnie, a nawet i więcej czasu nie pozwoli odrobić strat po lockdownie.

- Nie ma co marzyć o odrobieniu strat – mówi Piotr Rzetelski. – Natomiast myślę, że otwarcie pozwoli chociaż tym mniejszym stacjom przeżyć do następnej zimy. Liczymy, że jakaś pomoc rządowa – oczywiście prawdziwa – też się pojawi. Każda tarcza, o ile się ktoś załapie, zapewnia pokrycie pieniędzy co najwyżej na utrzymanie etatów naszych pracowników. Jest to udzielane w formie pożyczek, które trzeba będzie zwrócić, o ile nie będzie umorzone. A nam – przedsiębiorcom i naszym rodzinom – nie gwarantuje się żadnej pomocy.

Na plus wyjdzie chyba tylko stacja narciarska w Bobliwie, w powiecie krasnostawskim, który w trakcie obecnego sezonu zmienił właściciela.

- Nie boję się kolejnego zamknięcia, ponieważ wydzierżawiłem stok – mówi Wiesław Paluch właściciel stoku w Bobliwie. – Dzierżawca jest kompetentny i sobie poradzi.

Tu także ośrodek – korzystając z pięknej aury – rozpoczął działalność przed wyznaczonym przez rząd terminem. Oficjalnie oferuje zajęcia dydaktyczno-sportowe.


Czym stoki na Lubelszczyźnie zaskoczą narciarzy 12 lutego?


Sprawdź stoki na Lubelszczyźnie>>>

Tak czy inaczej narciarze 12 lutego zastaną stoki bardzo dobrze przygotowane do uprawiania sportów zimowych. Także w Kazimierzu, w powiecie puławskim. Tu oprócz prowadzonego dotychczas programu dydaktycznego będzie można normalnie pojeździć na nartach.

- Czym zaskoczę narciarzy 12 lutego? Tym, że stoki będą idealnie przygotowane – mówi Kazimierz Antoń z Rąblowa. – Jest bardzo duże zainteresowanie. Telefony się urywają. Wierzę, że na energię elektryczną zarobię.

Sprawdź najlepsze noclegi>>>

Następny artykuł Najnowsze rozporządzenie i...

Komentarze

Zobacz również

Potrzebujesz pomocy?

Jeśli masz jakieś pytania lub potrzebujesz wsparcia, skontaktuj się z naszym Biurem Obsługi Klienta


Dotrzyj do 3 mln turystów
Dodaj swój obiekt

Sprawdź naszą ofertę!