Finał konkursu "Moje Bieszczady"

Finał konkursu "Moje Bieszczady"

Z radością informujemy, że wyłoniliśmy zwycięzców konkursu, którzy w najciekawszy sposób odpowiedzieli na dwa zadane przez nas pytanie. Podwójne wejściówki na Rozsypaniec 2010 wędrują do Klaudii oraz Moniki.

W trakcie trwania konkursu, który organizowaliśmy wspólnie z magazynem „Dlaczego” oraz stowarzyszeniem „Moje Bieszczady”, pojawiły się dwa niecodzienne pytania konkursowe. Otrzymaliśmy od Was wiele bardzo kreatywnych odpowiedzi. Było mnóstwo pięknych wspomnień i opisywanych przygód z dzieciństwa, a w każdym nadesłanym do nas mailu było coś, co nie pozwalało przejść nam obok niego obojętnie. Wybór był naprawdę trudny, bo każdy z Waszych maili udowadniał nam jak bardzo kochacie Bieszczady.

Ostatecznie zdecydowaliśmy, że nagrody powędrują do Klaudii oraz Moniki. Ich odpowiedzi na zadane pytania możecie przeczytać poniżej.

Za co kochasz Bieszczady i dlaczego akurat do Ciebie powinny trafić wejściówki na Rozsypańca?

Odpowiedź Klaudii:

„Za co kocham Bieszczady? Hm, nie wiem od czego zacząć, bo zaczęło to się stosunkowo dawno, już w dzieciństwie, kiedy to jako najmłodsze z latorośli rodzice zabierali mnie na bieszczadzkie wędrówki w ... plecaku! Do tej pory ze wzruszeniem patrze na wtedy jeszcze czarno-białe zdjęcia, na których z Taty plecaka wyłania się moja mała postać. A z boku przytroczony nocnik, bo podobno nie lubiłam jak mnie trawka łaskotała... Tak więc pierwsze szlaki pokonywałam w pewnym sensie nieświadomie, w bezpiecznym miejscu na plecach Taty. Ale nie na tym się oczywiście skończyło. Kiedy przyszło mi wędrować jak reszta rodzinki ( bo zazwyczaj w góry jeździliśmy wszyscy, czyli rodzice, czwórka dzieci a czasem i pies), wcale nie zrażały mnie moje krótkie nóżki, którymi musiałam szybciej przebierać niż inni. Z biegiem lat zaczęłam inaczej patrzeć na te zielone szczyty, dzikie uprawy malin będące często tuż na wyciągnięcie ręki i często powodujące opóźnienia w marszu (zawsze byłam i jestem łasuchem na takie smakołyki!). Zaczęłam przyjeżdżać tu coraz częściej z przyjaciółmi, bo na szczęście znalazłam takich, którzy także kochali góry. I może nie pokonywałam z nimi tak długich odcinków jak z rodziną, ale rekompensowaliśmy to dobrą zabawą, śpiewaniem, gotowaniem na ognisku i czasem błogim lenistwem na szczycie. Bieszczady kocham za nieustanną przygodę, bo czasem wychodząc na mniej uczęszczany szlak (a takie wybieramy najczęściej najchętniej) nie wiadomo co trzeba będzie zrobić kiedy złapie Cię deszcz, burza, a w pobliżu nie ma żadnego schronienia. A jak smakuje wtedy ciepła herbata i kanapka z pasztetem!
Mijając liczne ruiny domów, cmentarzy,cerkwi i połemkowskie kapliczki, myślę sobie jak trudno musiało im być kiedy zostali zmuszeni do opuszczenia tych wiecznie zielonych wzgórz. Te miejsca najczęściej mijamy w ciszy, bo każdy czci ich pamięć po swojemu.

Dlaczego wejściówki powinny trafić do mnie? Pozwoliło by mi to zaoszczędzić i spędzić w moich ulubionych górach chociaż dwa dni więcej :) Poza tym chciałabym spotkać i posłuchać zespołów, których utwory często śpiewamy podczas wędrówki i móc spotkać więcej takich ludzi jak ja, czyli takich w których płonie "wiecznie zielony płomień"

Pozdrawiam i być może do zobaczenia na szlaku!”

Co łączy kwiat lotosu, baśń tysiąca i jednej nocy oraz szlak na Rozsypaniec?

Odpowiedź Moniki:

„Bieszczady to Kraina Baśni z Tysiąca i Jednej Nocy, wchodzisz do niej i wśród traw połonin szukasz kwiatu lotosu. I pilnujesz, żeby, kiedy dotrzesz na szczyt, Twoje marzenia się nie rozsypały...”

Dziękujemy wszystkim za udział w konkursie, a laureatom bardzo serdecznie gratulujemy. Skontaktujemy się z Wami w celu potwierdzenia Waszych danych i przekazania nagrody.

Następny artykuł Autostopem przez Europę

Komentarze

Zobacz również

Potrzebujesz pomocy?

Jeśli masz jakieś pytania lub potrzebujesz wsparcia, skontaktuj się z naszym Biurem Obsługi Klienta


Dotrzyj do 3 mln turystów
Dodaj swój obiekt

Sprawdź naszą ofertę!