Baza 15 - noclegi

Lokalizacja niby niezła, nie tak daleko do Rynku, jakieś 15 minut pieszo, ale bezpośrednia okolica nie należy do najprzyjemniejszych i cichych. Będąc gościem tego Hostelu miałem problem żeby trafić do niego-brak jakichkolwiek oznakowań, drogowskazów. Od samego rana (6-7) rano obudził mnie hałas z otaczających budynek placów budowy. Wyposażenie? Żart. Dwa łóżka, z pościelą(czy czystą trudno stwierdzić), biurko i dwa stołki. Acha no i szafa ze stojącą na nich lampką, oczywiście niedziałającą, której abażur był uwalony jakąś farbą albo nie wiem czym. Udogodnienia? No tak, ciepła woda była, dziękuje. Obsługa? Pan, który nas obsługiwał wyraźnie nie był zainteresowany klientami. Nie zaproponował ręczników, nie pokazał pokojów, po prostu nie dbał o klientów. Dowodem na brak zainteresowania było to, że przy oddawaniu pokojów nawet do nich nie zajrzał. Czystość? Chyba BRUD, pani Małgorzata Rozenek czyli Perfekcyjna Pani Domu chyba by zeszła na zawał jakby zobaczyła kilkucentymetrową warstwę kurzu na parapetach. Poza tym w pokoju, nad jednym z łóżek przywitał nas chyba właściciel tego Hostelu czyli Pan Grzyb na suficie. Cena/jakość. Cenowo nie jest tak źle ponieważ płaciliśmy 40 zł za osobę za jeden nocleg w sumie dość blisko Rynku, natomiast jednak zapłaciliśmy, a nawet za taką cenę oczekuję się porządku przynajmniej w toalecie (zużyte opakowania po żelach i szamponach leżały sobie na samym środku brodzika). Zdecydowanie NIE POLECAM tego zakwaterowania nawet wybierając się do Wrocławia tylko na jedną noc.